Jak mieć żonę w ciąży i przeżyć, czyli grupowicze o...

Jak mieć żonę w ciąży i przeżyć, czyli grupowicze o...

Trzeci miesiąc ciąży, płacz, pretensje, stresy, obwinianie o wszystko, nagłe napady depresji, narzekania itp. itd... Jak w tym wszystkim ma się znaleźć mąż?

Mikołaj
przytulaj, przytulaj, przytulaj, przytulaj, przytulaj...choć... Łatwiej by było przytulić kaktus :)
To jest jak 2,5-miesięczny zespół napięcia przedmiesiączkowego. Na razie jedyną metodą, jaką mogę stosować to... ucieczka ("zejdź mi z oczu, to się uspokoję") - lecz podejrzewam, że niedługo zapomnę, jak wygląda moja własna żona :)

Boję się "rozmawiać", bo to się kończy jakimiś nowymi płaczo-pretensjami, a mam na względzie zdrowie bobika - no, bo jak można się normalnie rozwijać w tak znerwicowanym "opakowaniu" :)


Dorka
Przytulaj! A dodatkowo kup kozę, a potem ją oddaj :))) Zawsze się zastanawiam, o co mi chodziło (brak czasu, snu etc.), gdy miałam tylko jedno dziecko... :))
A tak na poważnie - może ona się bardzo boi przyszłego macierzyństwa? Tego, że się wszystko zmieni, nie będzie mogła robić tego, co dotychczas, itd.Wiec przytulać i przytulać, i przede wszystkim - rozmawiać...
 

reklama

Ciąża żony może być trudnym okresem dla Was obojga, hormony robią swoje...

ania ś
Dopiero z perspektywy czasu widzę, że potrafiłam zachowywać się dosyć irracjonalnie, że nie powiem głupio. Wtedy tego po prostu nie widziałam, skupiona na sobie i brzuszku nieświadomie sprawdzałam wytrzymałość i miłość mojego męża. Dobrze, że ma spokojny charakter i dużo miłości w sobie, bo dał mi olbrzymie wsparcie, pomimo tego, że czasem miał już kompletnie dosyć. Te 3 miesiące to chyba największa huśtawka nastrojów i teraz powinno być lepiej:-)  Trzymaj się, przytulaj żonę i mocno, mocno kochaj:-)


EuGene
Ano! Wiem, co to znaczy. Ale tak, jak ktoś już tu powiedział - po tych pierwszych 3 miesiącach będzie już lepiej. To znaczy osobiście tak zauważyłem, że lepiej się dzieje. Przede wszystkim dlatego, że babeczkę przestają męczyć te najbardziej uciążliwe dolegliwości ciążowe, więc ogólnie mniej drażliwa się robi.
Ale tak patrząc z boku, to kobitki nigdy łatwe we współżyciu nie były i nie będą, więc to tylko trochę inny rodzaj hmmm... No, czegoś tam, wiemy, o co chodzi :-)

Dla nas facetów trudne jest to również z tego powodu, że my nie czujemy od pierwszych dni ciąży tej więzi z dzieckiem, którą czuje matka - nagle pojawia się COŚ (bo w pierwszym momencie tak właśnie myślimy - o "czymś"), co zaprząta całą uwagę naszej kobiety i nic nie da się na to poradzić.

Oprócz tego mamy ogromne obawy o to, czy poradzimy sobie w przyszłości, czy utrzymamy rodzinę. Boimy się odpowiedzialności. I w całym tym naszym strachu musimy jeszcze głaskać, przytulać i pocieszać kobitkę, która właśnie zalewa się łzami, bo ma kłopoty z automatem od wersalki i nie może jej rozłożyć.
Ale na to lekarstwa nie ma. Pozostają tylko silne nerwy, techniki relaksacyjne i picie melisy na uspokojenie (mała porcja i ciężarnej nie zaszkodzi :-)).

Na szczęście z każdym dniem coraz lepiej zaczyna docierać do nas fakt, że to jednak nie COŚ, ale BOBIK, który sobie tam gdzieś merda łapkami i płetewkami, i już szykuje się, żeby opluć nas kaszką podczas karmienia. I wtedy zaczynamy oglądać się za cudzymi małymi dziećmi, i wreszcie zaczyna to być naprawdę fajne! No i na koniec - na szczęście, przeciętnie rzecz biorąc, taka "przyjemność" nie zdarza się częściej, niż 3 razy w życiu. :-)


Claxon
Powodzenia stary i trzym się! Ja mam to za sobą i pięknego syna, który ma już pół roku.
Nie ma lekarstwa - po prostu staraj się opanować i trzymaj nerwy na wodzy.
Potem sobie odbijesz :-)


JAnuszeq

Po pierwsze: NIE ROZWIĄZUJ ODRUCHOWO JEJ PROBLEMÓW! Kiedy ona mówi: "Bo..." i tu przedstawia problem łatwy do rozwiązania, wręcz oczywisty, nie śmiej tego rozwiązania wyartykułować. Przytul ją, pogłaszcz, weź za rękę i mów: "Tak kochanie, to problem, ale nie martw się, jesteś dzielna, poradzimy sobie...".

Musisz ją ZROZUMIEĆ. Ale nie wpadnij w drugą pułapkę. Musisz zrozumieć JĄ, nie problem. Problem nie jest w ogóle ważny. Jest tylko pretekstem do tego, abyś TY okazał jej miłość, pewność siebie, spokój, ufność i te wszystkie inne :-) Musisz podążać RAZEM Z NIĄ w jednym kierunku, a nie zbaczać w jakieś krzaki.

Moja Pani napisała pracę magisterską z matematyki i wszystkie prawdziwe kłopoty rozpędza i załatwia z marszu (czasem zerknie do jakiejś książki, tych o dzieciach, ciąży, itp. mamy z pół metra bieżącego), a kiedy zwraca się z czymś takim do mnie, to w 99% chodzi jej o to, o czym napisałem wyżej.
Dziewczyny dobrze radzą: przytulaj, przytulaj, przytulaj, przytulaj, przytulaj i przytakuj.
Mam dla Ciebie jeszcze dwie wiadomości: dobrą - to minie i złą - nieprędko.


Darek
Moja żona miała podobnie. To był chyba najgorszy okres w moim życiu. Też się wtedy pytałem na grupie co się dzieje. Modliłem się, kiedy w końcu miną te pierwsze 3 miesiące. Po czym w ciągu kilku dni znacznie się poprawiło! To nie jest jej wina, że taka teraz jest. Życzę baaardzo duuużo cierpliwości! :-)


Rafał
Samoobrona, kolego!!! :-)
A tak na poważnie - pewnie Cię nie pocieszę, ale nie ma uniwersalnej metody - sam musisz wyczuć, co robić. Przechodziłem to 2 razy, za pierwszym razem było przerąbane, za drugim - już mniej, więcej wiedziałem, czego się spodziewać, więc i inaczej "podchodziłem" do żony i nie było tak źle. Większość tu radzi: przytulać, tymczasem moją żonę akurat to strasznie drażniło (jak i wiele innych rzeczy, które przed i potem sprawiały jej przyjemność, a akurat w ciąży stanowiły problem).

Najlepsze efekty były, gdy mogła się po prostu czymś zająć: w pierwszej ciąży od początku była na zwolnieniu, więc trochę jej się w domu nudziło, skutkiem czego różne dziwne pomysły przychodziły do głowy. W drugiej ciąży praktycznie do 8 miesiąca żona chodziła do pracy, miała więc zajęcie na dzień, wieczorem z kolei ja starałem się jej "zorganizować czas" - np. kino, teatr, kawiarnia, koleżanki itp. To pozwoliło mi "przetrwać". Tak więc - wytrwałości!


Agnieszka
Ja też jestem w ciąży (to 7 tydzień ciąży) i muszę przyznać, że zaniepokoiły mnie te informacje. Być może też jestem teraz taka dla męża, a nawet tego nie widzę ;-)))
Mi na huśtawkę nastrojów chyba pomaga zajęcie - nie ciężkie, ale w miarę absorbujące i przyjemne, typu spacer z psem, książka, czasami zrobię coś dla siebie, może czasami rozmowa z przyjaciółką ;-))) Dobrze też robi długie blokowanie łazienki ;-), tzn. maseczka na twarz, zrobienie przesadnie dokładnie paznokci, regulacja brwi, wmasowywanie balsamu do ciała. Życzę dużo cierpliwości i pogody ducha ;-)))
 

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: